Kosmetyczne HITY i KITY Styczeń 2013

Witajcie :o)

Czas na kosmetyczne podsumowanie stycznia. W tym miesiącu są to kosmetyki, które już miałam, ale odkryłam je na nowo albo kupione przez przypadek okazały się genialne. Także zapraszam do lektury. 

Zacznijmy najpierw od HITÓW:

The Secret Soap Store Olejek do ciała i do masażu Róża (100 ml / ok. 16 zł)

Kupiłam ten olejek na promocji w SuperPharmie za 8 zł. Wybrałam ten Różany. Od pierwszego użycia zakochałam się! Powiem tak: mój facet + ten olejek = boski masaż! Obłędny zapach, ale nie mdlący czy nachalny. Olejki zawsze kojarzyły mi się z czymś maksymalnie tłustym i każde ich użycie groziło, że wszystko dookoła będzie lepkie, tłuste i brudne. A tu niespodzianka! Olejek ten genialnie nawilża, zostawia delikatny film na skórze, ale nie musimy się obawiać, że wybrudzimy pościel czy piżamę, bo wchłania się w kilka sekund. Jest super do masażu, ale sprawdza się też genialnie po kąpieli. Skład to sama natura: Olej Shea, Olej Avocado, Olej Macadamia, Olej Jojoba, Oliwa z oliwek oraz Olejek Różany. Z linii olejków do ciała polskiej marki The Secret Sopa Store macie do wyboru nie tylko różę, ale też np. mięte, czekoladę, pomarańczę, lawendę, algi brązowe czy też rozgrzewający imbir! Jak skończę ten na pewno kupię sobie kolejną buteleczkę, ale tym razem może czekoladę albo lawendę.  
Lirene Dermoprogram City Matt Fluid Matująco-Wygładzający (30 ml / 25 zł)
Dokładnie w 6 miesięcy wykończyłam mój ukochany Pharmaceris F Fluid matujący z laktoflawiną. Potrzebowałam czegoś lekkiego na co dzień, a z drugiej strony nie miałam zbyt dużo kasy. Idąc nadal tropem polskiej marki Lirene skłoniłam się ku tańszemu bratu Pharmaceris. I co się okazało?! Lirene znów mnie nie zawiodło. Za to właśnie kocham polskie marki (często przez nas Polki niedoceniane). Świetnie matuje: o 6 rano go nakładam, a o 16-stej nadal moja twarz jest matowa! I to bez żadnych poprawek wciągu dnia. Jestem naprawdę przemile zaskoczona. Ma słodki, pudrowy zapach, który jeszcze około godziny od nałożenia jest wyczuwalny. Konsystencją i zachowaniem na twarzy przypomina mi Rimmel Match Perfection Cream Gel Foundation (recenzja TUTAJ) – jest taki żelowy, zimy, jakby mokry, ale dosłownie w 2 sekundy zamienia się w matowe, pudrowe wykończenie. Trzeba bardzo szybko go nakładać. Dlaczego jest taki dobry i skuteczny?! Specjalna formuła Nylon 12, sprawia, że skóra jest jedwabista i doskonale matowa, zastosowany system gąbeczek pochłania nadmiar sebum, witaminy E (dezaktywuje wolne rodniki) i C (poprawia koloryt cery) doskonalą kondycję skóry twarzy i zachowują młody wygląd. Podkład prawie idealny… niestety ma kiepskie krycie. Użycie korektora jest niezbędne. Nawet założywszy kilka warstw nie zakryje niedoskonałości. Gdyby nie to beznadziejne krycie powiedziałabym, że to jeden z ideałów wśród podkładów.  

Yves Rocher Lash Plumping Mascara Waterproof (9 ml / 49 zł) + zalotka BeBeauty z Rossmana (szt. / 9 zł)


Yes, Yes, Yes…! Wreszcie znalazłam genialny sposób na moje rzęsy. W mojej głowie zapamiętał się pewien patent: gdy chcemy skutecznie utrwalić pokręcenie zalotką należy użyć maskary wodoodpornej. Zalotkę już miałam: zwykła, najprostsza z Rossmana. Najlepszą maskarą jaką dotychczas spotkałam była Lash Plumping Mascara od Yves Rocher. Kupiłam wersję wodoodporną. I wreszcie mam swój efekt na rzęsach o którym tak marzyłam. Maskara Lash Plumping zastyga dosłownie po kilku sekundach więc podkręcone rzęsy zatoką nie zdążą się wyprostować. Szczoteczka z tej maskary ma miliony włosków więc idealnie rozczesuje rzęsy i nadaje objętości. Brak grudek czy nieestetycznych pajęczych nóżek. Dla mnie osobiście to cud. Moje rzęsy wreszcie są widoczne i pięknie wyglądają. Jeśli macie naprawdę oporne, proste, sztywne i krótkie rzęsy spróbujcie tego duetu, a zobaczycie WIELKI efekt Wow! 

Avon Planet Spa Dead Sea Minerals Facial Mud Mask (Maseczka błotna do twarzy z minerałami z Morza Martwego) (75 ml / ok. 30 zł)

Ja swoją mam w postaci takich trójkącików z Face Mask Gitfset gdzie są różne rodzaje maseczek Planet Spa Avonu, ale ta maska jest też w klasycznej tubce 75 ml. Maseczka ta jest bardzo gęsta przez to jeden taki trójkącik wystarczy na całą twarz. Ku mojemu zaskoczeniu ma bardzo piękny, przyjemny zapach (widocznie błoto nie musi śmierdzieć ;P). To szare błotko jest maską o kremowej konsystencji, która  głęboko penetruje pory, by usunąć wszelkie zanieczyszczenia oraz suche, martwe komórki naskórka. Także absorbuje nadmiar sebum z twarzy. Wyrównuje koloryt, wygładza i pomaga pozbyć się toksyn. Dzięki niej cera jest zdrowa, jędrna i pełna blasku. Kolejna maska Planet Spa do mojej kolekcji. 
Miss Sporty Just Clear Mascara (8 ml / 10 zł)

Kupiłam ją jakiś czas temu jako baza pod inne maskary, ale się nie sprawdziła w tej roli. Co się okazało – jest świetna jako żel do brwi. Powiem Wam więcej: jest o wiele lepsza niż kosmetyki specjalnie dedykowane brwiom. Lubię mieć podkreślone brwi, ale nie lubię jak wyglądają jak dorysowane. Swoje włoski podkreślam i koryguje cieniem do brwi Inglota, ale cień pozostawia pudrowość na włoskach. Ten przeźroczysty żel pięknie niweluje ten efekt, przeczesuje włoski przez co układają się i wyglądają naturalnie, a dodatkowo utrwala je na wiele godzin. Perfekcyjne, ale naturalne brwi to jest to!
Rihanna Reb´l Fleur Woda perfumowana (50 ml / ok. 100 zł)
Sprezentowała mi tej jakimś czas temu moja mama. Dostała je od kogoś innego, ale jej nie przypadły do gustu. Mi wręcz przeciwnie. To mój zapach. Rihanna chciała stworzyć perfumy, które oddawałyby jej charakter „coś pysznego, wyjątkowego, zapach z subtelną nutą, który relaksuje, a zarazem pozostawia w pamięci seksowne skojarzenie”. Perfumy Reb’l Fleur pachną dojrzałymi owocami, wanilią, paczulą i bursztynem, co ma odzwierciedlać silną i zmysłową osobowość kobiety. Gdy użyję tych perfum dodaje mi to pewności siebie i czuje się naprawdę 100%, silną kobietą. Taka kobiecość z pazurem zamknięta w buteleczce. 
Avon Solutions Nietłusty krem matujący na dzień SPF 15 (50 ml / 25 zł)

Pisałam o nim już w Kosmetycznych HITACH i KITACH w maju 2012. Wtedy trafił do kategorii KITÓW (KLIK). Leżał od tamtego momentu w szafce. Ostatnio postawiłam sobie za cel, że zużyje wszystko co mam otwarte nawet jeśli mnie nie zachwyciło. W miesiącach wiosenno-letnich ten krem nie zrobił na mnie najlepszego wrażenia, nie był zły, ale też nie robił szału. Co się okazało: w zimnym styczniu jak znalazł! Jest wystarczająco nawilżający na zimne dni, ale nie jest tłusty dzięki czemu nadaje się pod makijaż i nie świecimy się. Fajnie matuje i pielęgnuje skórę mojej twarzy i daje mi ochronę SPF 15. Widocznie czasami niektórym kosmetykom trzeba dać drugą szanse, żeby je docenić. O nim też TUTAJ.
 Niestety znalazły się także dwa KITY:
Claire’s Cosmetics Eye Glitter Palette (szt. / 39,90 zł)
Jestem nią mega rozczarowana! Kupiłam ją w grudniu (pokazywałam Wam ją TUTAJ) i od tamtej pory zmalowałam nią może kilka makijaży. Pomysł żelowych cieni z brokatu bardzo mi się podobał, bo to oznaczało rozwiązne problemu osypywania się go. No tak brokat się nie osypuje, ale przez żel całe cienie na powiece się ROLUJĄ! Wystarczy nałożyć ten brokat na całą powiekę, a już po kilku minutach cały cień roluje się okropnie w załamaniu powieki. Wygląda to paskudnie, wszystko się klei i przesuwa po powiece. Jedynym miejscem gdzie można stosować ten brokat to wewnętrzne kąciki oczu oraz dolna powieka – po prostu wszędzie tam gdzie skóra się nie rusza. Strasznie żałuje wydanych pieniędzy. Uważajcie na takie żelowe paletki.

Delia Cosmetics Dwufazowy zmywacz do paznokci Oliwkowy Wybielająco Regenerujący (220 ml / 8 zł)

Gdy go zobaczyłam na sklepowej półce bardzo mnie zaintrygował. Bardzo ciekawa koncepcja dwufazowego zmywacza do paznokci. Górna – żółta warstwa zmywa lakier, dolna – zielona – odżywia i regeneruje paznokcie. Składniki aktywne w tym zmywaczu to: oliwa z oliwek – intensywnie nawilża i regeneruje płytkę paznokcia oraz zapobiega pękaniu i złuszczaniu skórek, kwas AHA – rozjaśnia zniszczoną i przebarwioną płytkę paznokcia. Co do właściwości pielęgnacyjnych tego zmywacza nie mam wątpliwości – świetnie nawilża skórki oraz płytkę paznokcia. Ma cudowny zapach, który utrzymuje się na naszych dłoniach jeszcze przez długi czas. Niestety w tym zmywaczu jest po prostu mało zmywacza! Trzeba wylać przynajmniej 1/3 opakowania, żeby zmyć wszystkie paznokcie przez co staje się niewydajny. Oliwka, która jest zawarta w tym zmywaczu,  powoduje to, że wacik ślizga się po lakierze przez co zmywacz nie może penetrować lakieru, rozpuścić go i usunąć. Czynność zmywania jest pracochłonna i długotrwała. Pomysł sam w sobie dobry, ale coś poszło nie tak.

20 komentarzy

  1. Maskara YR też podbiła moje serce 🙂

    1. W ogóle maskary Yves Rocher są bardzo dobre. Lubię ich szczoteczki ponieważ nie kombinują z jakimiś silikonowymi czy plastikowymi tylko stawiają na tradycyjne, które mają mnóstwo włosków dzięki czemu super rozczesują rzęsy.

  2. Uwielbiam podkład Lirene City matt:) Jest boski!

    1. Tak jak napisałam był by dla mnie ideałem gdyby nie krycie. Mam pewnie mankamenty do ukrycia więc dla mnie jest zbyt lekki. Ale po za tym to prawda super podkład!

  3. Ze swojej strony gorąco polecam podkład Lirene Nature Matte, kupiłam już drugie opakowanie (ok. 14 zł). Trzyma się cały dzień.
    Poza tym też jestem zachwycona maską z Planet SPA, dobrze wygładza.

    1. Czyli trójkąciki ode mnie Ci dobrze posłużyły? 🙂 A ten Nature Matte ma lepsze krycie?

    2. Wydaje mi się,że Nature Matte ma troszkę mniejsze krycie w związku z tym, że ma być „nature”:) Ale trzyma się ponad pół dnia i jest co zmywać wieczorem.

      A maseczki w trójkącikach bardzo mi podpasowały. Jednak najlepiej pasowała mi szara maseczka i ewentualnie różowa.

  4. Odżywki Miss Sporty używam jako żel do brwi i bardzo ją sobie chwalę 😉

    1. Tak jak napisałam dokładnie w tej samej roli u mnie się sprawdza doskonale.

  5. Piękne te cienie, ale jeżeli nie trwałe to wielka szkoda 🙁
    P.S Przypominasz mi Dorotę Wellmann 🙂

    1. Niestety pięknie wygląda i się błyszczą, ale nałożenie je na całą powiekę to katastrofa murowana. Żałuje…
      To, że ją przypominam mam traktować jako komplement czy wręcz odwrotnie? 😉

  6. lubię city matt:)

    1. Nasze polskie kosmetyki są genialne.

  7. Zainteresowała mnie ta maseczka z Avonu 🙂 chyba też sobie taką zamówię. Jeśli chodzi o olejki to ja zafundowałam sobie dzisiaj kąpiel z 6 kropelkami olejku lawendowego i też jestem bardzo zadowolona, skóra jest bardzo gładziutka:)

    1. Ten olejek też z The Secret Soap Store?! Do kąpieli mówisz… a w takiej roli go jeszcze nie używałam, muszę spróbować.
      Na razie wypróbowałam z tej linii Planet Spa maseczki: sake i ryż, kwiat lotosu, biała herbata i błotna – ze wszystkich jestem mega zadowolona. Jedyna, która nie wiele zrobiła, ale też nie była jakoś specjalnie zła to ta z oliwą z oliwek śródziemnomorska. Uwielbiam te maseczki Avonu, ale zawsze kupuje je jak są na promocji ok 10 zł.

  8. Też lubię Lirene City Matt. A na bazie te cienie też się rolują?

    1. Niestety też, ten żel jako nośnik brokatu działa trochę jak woda, wszystko rozpuszcza i wszystko się przesuwa, klei i „pływa”.

  9. Też spodobały mi sie perfumy Riri. Spodziewałam się czegoś mocnego, kontrowersyjnego. Jestem zwolenniczką słodkości i kompozycyji kwiatowych. Pełne zaskoczenie spodobał mi się ten zapach 😉

  10. Anonymous :

    Masz święta racje nie docenia się u nas rodzimych marek,jest takie głupie myslenie ze jak”zagraniczne”to super i lepsze..zostalo nam to chyba z czasow gdy na połkach stal ocet a kto bogatszy biegl do pewexu lub bałtony..a dr.I.Eris to wspaniała osoba i robi b.dobre kosmetyki.Fajowy blog.pozdro.GaGa

    1. Lepiej bym tego nie ujęła! Dokładnie tak…. to smutne, ale my Polacy mamy niestety takie „kompleksy”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *