ULUBIEŃCY | LUTY 2016

Witajcie

Mi osobiście luty przeleciał jak z bicza trzasł, ale… był też bardzo zabiegany, mnóstwo prywatnych problemów i zmartwień więc koniec końców był to dla mnie smutny miesiąc.

ulubieńcy luty 2016 blog

Jaki miesiąc taki też makijaż… było minimalistycznie, szybko… i nie zawsze był! :/

Moim „firmowym” lookiem z lutego były wyraziste usta! Usta w konkretnym kolorze, matowe, ciemne, jaskrawe… nie ma znaczenia! Byle były wyraziste! 😉

12661901_1047762878599156_6914190624917153748_n-tile
https://www.instagram.com/kobietazmiennajest_blog/

Bardzo sobie upodobałam ten look, bo jest szybki, wygodny a jednocześnie daje natychmiastowy, świetny efekt!

Moje usta nosiły mnóstwo kolorów w lutym. Od różowych/morelowych nudziaków przez czerwienie i mocne fiolety kończąc na ciemnych, vampich kolorach. Poniżej wszystkie kolory z lutego…. 😉

swatches blog opinia najlepsze szminki 2016 roku lipstick Rimmel The only 1 Kobo Matte Lips Lovely Creamy Color Makeup Revolution iconic pro lipstick
Od góry: Lovely Creamy Color #2; Rimmel The Only 1 Lipstick #120 You’re All Mine; KOBO Matte Lips #402 Saint Tropez; KOBO Matte Lips #403 Cannes, Lovely Creamy Color #6; KOBO Matte Lips #404 Monaco; Makeup Revolution Iconic Pro Lipstick #Liberty Matte; KOBO Matte Lips #405 Nicea; Makeup Revolution Iconic Pro Lipstick #No perfection yet; Rimmel The Only 1 Lipstick #800 Under My Spell; KOBO Matte Lips #406 Croix

Jak się doczytacie 50% tego zestawienia to genialne KOBO Professional Matte Lips (4,5 g / 15,99 zł)! W tym przedziale cenowym nie znajdziecie nic lepszego. Przepiękna i zróżnicowana kolorystyka, wykończenie kremowo matowe (można spotęgować efekt matu poprzez odbicie nadmiaru szminki na chusteczce), długotrwale się utrzymuje (wytrzymuje jedzenie i picie), nasycone/napigmentowane kolory i do tego pielęgnuje usta! Czego chcieć więcej?! Już wcześniej o niej pisałam TUTAJ i stała się już wtedy moim hitem 2015 roku TUTAJ. Teraz dokupiłam resztę kolorów i przepadłam! Moim ukochanym odcieniem jest 405 Nicea – unikatowy kolor, który pasuje naprawdę wielu typom urody i na każdej wygląda nieco inaczej. CUDO!!! 😀 Plotka w blogosferze głosi, że to podobno edycja limitowana także śpieszcie się z zakupem, bo to szminka na 6+! 🙂

Kobo Matte Lips wszystkie kolory Matte Lips 401 402 403 404 405 406 blog opinia swatche review Kobo Matte Lips  401 402 403 404 405 406 blog opinia swatche review

Kolejny hicior to nowość na drogeryjnych półkach a mianowicie… Lovely Creamy Color (10,99 zł). Wygląda bardzo niewinnie, ale taką nie jest. Jestem pod wrażeniem napigmentowania. Jest to szminka o wykończeniu coś po między błyszczykiem a płynną pomadką, zdecydowanie odbija światło. Ma głównie właściwości nawilżające i pielęgnujące, więc nie można by oczekiwać od niej zbyt dużo, ale jak na takie wykończenie zadziwiająco dobrze utrzymuje się na ustach. Oczywiście nie przeżyje jedzenia i picia w całości, ale pozostaje na nich blednąc, nie zjada się od razu w całości. Także jak najbardziej na DUŻY PLUS! Makijaż z jej użyciem TUTAJ.

Lovely Creamy Color opinia review blog Lovely Creamy Color 2 6 opinia review blog swatche

Ostatnim szminkowym hitem jest kolejna nowość: Rimmel The Only 1 Lipstick (3,4 g / 30,99 zł). Ten produkt to takich trochę dziwaczek, bo ma bardzo interesujące właściwości. A mianowicie jak się ją aplikuje pod wpływem ciepła ust roztapia się jak masło, normalnie sunie po wargach. Zaraz po aplikacji  wydaje się, że z taką konsystencją to ona długo nie pożyje na tych ustach. Dopiero po parunastu minutach jak by zastyga, robi się bardziej kremowa, nawet bardziej matowieje (ale to nie jest szminka o matowym kończeniu), robi się taka lekko klejąca, czuć, że twardo na tych ustach osiadła i zostaje tam na naprawdę długo! Przy jedzeniu i piciu odrobinę blednie, ale się nie zjada. Porównując z KOBO Matte Lips gdzie mogę chodzić z nią prawie cały dzień bez poprawek tak Rimmel The Only 1 potrzebuje jakiejś 1-2 poprawek w ciągu dnia. Na plus jest jeszcze oczywiście mocny, nasycony kolor. Choć paleta kolorów jest dosyć zachowawcza to można znaleźć w niej perełki tj. kolor 110, 120, 620, 800.

Rimmel The Only 1 Lipstick opnia blog review nowość Rimmel The Only 1 Lipstick 800 120 opnia blog review nowość swatche

Luty był dla mnie męczący i stresujący co odbiło się oczywiście na okolicy pod oczami: zasinienia i worki. Jedynym ratunkiem jest dobry korektor MAC Pro Longwear Concealer (9 ml / 82 zł). Ten korektor to zdecydowanie to co warto mieć w swojej kosmetyczce z MAC-a. Każda wydana na niego złotówka to dobrze wydane pieniądze. Krycie ma bardzo mocne, ale nie obciąża skóry pod oczami, stapia się z nią, nie wchodzi w załamania skóry. Zastyga i zostaje w nietkniętym stanie przez cały dzień (spokojnie do 15 godzin). Uratował mnie w lutym…. 🙂

MAC pro longwear concealer NW 20 opinia blog review

A jak już jesteśmy przy temacie twarzy. W lutowym makijażu pierwsze skrzypce grały oczywiście mocne usta, ale reszta twarzy nie mogła zostać płaska i bez wyrazu.

Koloru moim policzkom nadawał przepiękny róż Bourjois Blush #34 Golden Rose (2,5 g / 50,99 zł). Kolor jakże kobiecy, uniwersalny (pasuje do wielu makijaży, nie gryząc się z kolorowymi oczami czy też ustami) i rozświetlający. Dla przemęczonej skóry idealnie odświeżający wizerunek. Delikatny, pudrowy róż opalizujący w ruchu na złoto. Podobno dobry duplikat różu NARS Orgasm. O tych różach pisałam już TUTAJ i TUTAJ.

bourjois blush 34 Golden Rose opinia blog review swatch

Aby dodać sobie jeszcze więcej blasku często w lutym sięgałam po rozświetlacz KOBO Highlighter Powder #310 Moonlight (10 g / 19,99 zł). Jako posiadaczka skóry mieszanej na co dzień nie używam mocnych, perłowych rozświetlaczy, bo po paru godzinach mieszając się razem ze sebum zamienia się to w jeden świecący się bałagan na twarzy (posiadaczki skóry mieszanej i tłustej dobrze wiedzą o czym mówię 😉 ). Dlatego też wolę coś subtelniejszego. I właśnie ten rozświetlacz z KOBO ma wykończenie takie pudrowo – perłowe dając efekt satyny a nie błysku na twarzy. Dzięki czemu nie podkreśla nierówności skóry i rozszerzonych porów (właśnie w tych okolicach gdzie nakłada się rozświetlacz mam ich najwięcej). Wszystko czego chcę… 😉

Kobo highlighter powder 310 moonlight opinia swache blog review

Jak dobrze wiecie końcem stycznia zmieniłam kolor włosów (który to już raz?! 😀 ) a także całą fryzurę. Gdy miałam irokeza potrzebowałam mocnych produktów do stylizacji, żeby czubek stał. Do nowej fryzury potrzebowałam czegoś lżejszego i postawiłam na L’Oreal Paris Studio Line 7 Remix włóknista pasta do włosów (150 ml / 19,99 zł). Nie cierpię gdy pasty, gumy, woski do stylizacji włosów po prostu je obciążają i autentycznie tłuszczą włosy. Na szczęście pasta z L’oreal nie ma tego przykrego efektu. Można w dowolny sposób wystylizować fryzurę, ale włosy pozostają plastyczne, nie posklejane, gładkie, naturalnie wyglądające i nie przetłuszczają się. Pasta faktycznie jest włóknista, bo tworzy mini włókienka. Pasta ta służy do nadania kształtu fryzurze lub wygładzeniu włosów, ale ich nie utrwala (do tego celu służy lakier do włosów 😉 ).

loreal studio line remix pasta włóknista opinia review blog stylizacja włosów

I tak właśnie kosmetycznie upłynął mi luty… oczywiście jak zawsze czekam na Waszych ulubieńców w komentarzach… uwielbiam je czytać, bo zawsze znajdę tam coś dla siebie 😉

POZDRAWIAM

podpis

25 komentarzy

  1. kokcinela :

    Jak miło Cię usłyszeć MoNuSiU☺ Parę razy już miałam napisać zartobliwie co się tak obijasz i nie umieszczasz żadnych postów, a Ty kobieto piszesz o problemach, zmartwieniach… Człowiek taki prymitywny, widzi tylko czubek własnego nosa i chciałby, żeby inni spełniali jego zachcianki i dawali radość czytania i oglądania swej pracy i przemyslen Życzę Ci z całego serca, aby marzec przyniósł wiele powodów do radości, a jeśli trafi się jakiś smutek, żeby starczyło sil do jego pokonania☺ Trzymaj się dzielnie MoNuSiU☺

    1. kokcinela :

      A co do ulubieńców to w lutym ćwiczyłam makijaż ekspresowy Czyli co nałożyć, aby w jak najkrótszym czasie osiągnąć fajny efekt Czy się udało? Hm, trudno powiedzieć Chyba moje hormony coś znów szaleją, a przez to i skóra i włosy same nie wiedzą czego się im chce:-( Moimi głównymi sprzymierzeńcami byli: podkład matujący z anabelle minerals (uwielbiam go, bo nie zapycha, a wręcz pielęgnuje moją skórę), jakiś cielisty cień z inglota, nieśmiertelny color tattoo on and on bronze, czarna kredka supershock a avonu i chińskie pędzle Jessup (one naprawdę są cudne Chyba nawet przyjemniejsze w myzianiu niż hakuro:-)
      Ale moim marzeniem jest zdecydowanie przełamanie się i sięgnięcie po pomadki w kolorach jakie proponujesz MoNuSiU Po prostu cud-miód usta do całowania i lizania (wiem, wiem szkoda byłoby niszczyć efektu;-)

      1. MoNuSiA :

        Ja jestem w takim okresie swojego życia, że JESZCZE nie muszę szukać szybkich sposobów na makijaż, mam na niego czas jeśli mam ochotę… ale ostatnie wydarzenia dały mi do zrozumienia dlaczego dziewczyny szukają takiego swojego szybkiego dzienniaczka. Bo to bardzo ułatwia i przyspiesza poranek. Teraz to rozumiem…

    2. MoNuSiA :

      Dziękuję Kochana… :* jak to bywa ŻYCIE, ŻYCIE i jeszcze raz ŻYCIE! Bywa różnie… ale powoli wychodzę na prostą 😉 DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ :*

  2. rzeczywiście na Twoich ustach gościło wyjątkowo dużo pięknych kolorów 🙂

    1. MoNuSiA :

      Było zdecydowanie multikolorowo! Jak nie było czasu zabawy z oczami to na ustach nie mogło zabraknąć koloru, nie u takiej kolorowe osoby jak ja 😛

  3. beatrixa :

    przepiękne pomadki!!! ale trzeba mieć urodę i odwagę, żeby nosić takie mocne kolory na ustach:-)

    ja ostatnio uwielbiam kolorki nude:-)

    zainteresował mnie te korektor z Mac…..

    1. MoNuSiA :

      Urodę?! Nie prawda! Trzeba się „przełamać”, spróbować, znaleźć odrobinę odwagi… to tak, ale zawsze jest jakiś kolor właśnie wyłącznie dla Ciebie!
      Korektor MAC drogi, ale mega wydajny i jak pisałam wart każdej wydanej złotówki.

  4. Kwietniowa :

    Po pierwsze – mam nadzieję, że Twoje kłopoty jeden po drugim odejdą w niepamięć!

    Po drugie – jak zwykle super swatche i bardzo przydatne opisy, dzięki!

    A po trzecie – pełna zgoda, mocno zaakcentowane usta to błyskawiczny patent na wyrazisty, ale staranny i nieprzerysowany makijaż. Twoje propozycje super! Z rekomendowanych przez Ciebie szminek mam Lovely Creamy Color (nie wiem, w jakim odcieniu, numerek poszedł sobie razem z naklejką), ale… nadal jeszcze nie przetestowałam jej w całodziennym makijażu. Zapowiada się fajnie. Ja natomiast polecam Tobie bardzo tanią a naprawdę rewelacyjną matową pomadkę w kremie Million Dollars Lips z Wibo http://www.wibo.pl/pl/p-346-Million+Dollars+Lips Mam trzy odcienie (he he, jeden zakupiony podwójnie, na zapas) i każdy sprawuje się idealnie – „jedynka” to złamany, przybrudzony róż/mauve, na co dzień albo do mocnych oczu; mam jeszcze mocną czerwień z niebieskimi podtonami i intensywną fuksję. Są idealne. Polecam przetestować! trwałość nienaganna, całodniowa. Można gadać, gadać, gadać, popijać wodę czy herbatę i nic się nie dzieje. Lekko schodzi przy posiłkach zawierających tłuszcze, ale to wiadomo. Wykończenie matowe, ale moich ust nie wysuszają, nie podkreślają skórek. Wąski aplikatorek pozwala starannie obrysować kontur. Ogólnie nie mogę się nadziwić, że są takie tanie i takie dobre 🙂

    Kobo niestety jest u mnie dostępne w sklepach, do których mi nie po drodze, ale chyba jednak muszę 🙂 406 Croix kojarzy mi się ze szminką Burberry w odcieniu Oxblood http://www.sephora.com/lip-velvet-lipstick-P399012?skuId=1740828&om_mmc=oth-YT-video-burberry-livestream921 a za taką się intensywnie rozglądam.

    Róż z Bourjois miałam i zgadzam się, jest śliczny.

    Jak zwykle dokładne i warte sprawdzenia polecanki, pozdrawiam!

    1. kokcinela :

      OMG te pomadki WIBO są świetne Koniecznie kupię 1, bo to według mnie taki bezpieczny kolor, ale może i 3 przygarnę Dzięki za polecenie:-)

      1. MoNuSiA :

        Ja też już drapnęłam 2 i 3, na 1 będę jeszcze polować 🙂

        1. Kwietniowa :

          O, to mam nadzieję, że się u Ciebie sprawdzą 🙂 – czuję ciężatr odpowiedzialności 😉 A ja szukałam tych z Kobo i… nic, wszystko wykupione. Z rozpaczy chwyciłam za Inglota w odcieniu 295 (ta „bycza krew” z tutorialu Burberry summer 2016 Velvet and Lace… powiedzmy)

          1. MoNuSiA :

            Ciekawe… bo kiedy bym nie była w Naturze wszystko jest wykupione, ale te szminki nadal są do kupienia….

    2. MoNuSiA :

      Jak tylko wspomniałaś o Million Dollars Lips szybciutko pobiegłam do Rosska… niestety nr 1 już nie było, ale za to drapnęłam 2 i 3 (4 to po prostu zwykła czerwień, a takich mam już mnóstwo więc sobie odpuściłam). Powiem Ci, że sama bym ich nie dostrzegła w sklepie… na razie tylko swatchowałam na usta, ale mają ciekawe właściwości zastygania… ale obiecujące, obiecujące… dzięki za zwrócenie na nie uwagi 🙂
      Jak oglądam swatche tej Burberry to wydaje mi się, że są praktycznie identyczne! Wow nie zły zamiennik!

      1. kokcinela :

        Dziewczyny, a jak „się nosi” ta Wibo? Byłam ją dziś „zmacać” w Rosku (zrobiłam swatcha na ręce), ale się zniechęciłam, bo strasznie się kleiła, po 5, 10 ,15 minutach Nie cierpię takich formuł Czy później mimo wszystko zastyga ona bez tego uczucia lepkości na ustach?

        1. Kwietniowa :

          Wibo Million Dollars trwale zastyga, nawet lekko ściąga usta (moim zdaniem minimalnie, prawie niezauważalnie). Daje idealny mat. Jeśli mogę coś doradzić, to należy nałożyć jej cienką warstwę (nabierając niedużo na patyczek i starannie rozprowadzając tę ilość na ustach). Jedna albo ostatecznie dwie warstwy góra, i to wtarte/wpracowane w usta. Jak wszelkie tego typu zastygające trwałe pomadki może sprawiać problemy przy poprawkach – to znaczy dodanie kolejnej warstwy na zastygłą i niezmytą, może dać średnio ciekawy efekt łuszczącego się „ciasta” na ustach. Poprawki trzeba w tym przypadku robić z wyczuciem, delikatnie tam, gdzie się pomadka „zjadła”, albo zetrzeć usta nawilżaną chusteczką i wtedy wykonać makijaż ust od nowa. Ale czegokolwiek bym nie powiedziała o tych pomadkach, to żeby nie zastygały, bo właśnie z ich zastyganiem mogą być ewentualnie takie problemy, jak wyżej 🙂 (Wibo ma inne pomadki w płynie i faktycznie któraś z nich… wyruszyła w daaaleką podróż… do kosza… praktycznie tuż po nabyciu, bo się kleiła – nie pamiętam już, która to była… może nawet nie pod marką Wibo, a Lovely)

          1. kokcinela :

            Dzięki Kwietniowa:-) Teraz, po tak szczegółowym instruktarzu, kupię z przyjemnością 1 i 3 Fajnie, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem, bo ja dopiero przekonuję się do matowych formuł, a szkoda mi było wyrzucić w błoto nawet tych 11zł:-)
            A już na marginesie, super jest taka wymiana doświadczeń/wiedzy, bo człowiek nie da sobie wcisnać kitu i choćby troche, ale wie co w trawie piszczy:-) Dziś w Rossmannie pani sprzedająca, jako puder rozświetlający polecała lovely silver highlighter: „tak, należy go nałożyć na całą twarz, będzie ładnie wyglądał” Po prostu padłam na kolana:-)

          2. MoNuSiA :

            Temat „niedouczonych” lub praktycznie nie znających się na temacie urody i kosmetyków dziewczyn sprzedających w drogeriach to temat RZEKA! Nie raz nie dwa a pewnie już kilkadziesiąt razy słyszałam takie „złote” rady Pań w Rossmanie albo Naturze… Ja rozumiem, że „wykształcona” wizażystka nie przyjdzie do pracy w drogerii, ale czasami odnoszę wrażenie, że te dziewczyny są z łapanki z ulicy, dosłownie. A pewnie wystarczyłoby zrobić krótkie szkolenie na temat „…”. Nie dziwię się później, że laski chodzą ze źle dobranym kolorem podkładu lub pomarańczowym pudrem do konturowania i to jeszcze w złym miejscu nałożonym. O zgrozo! Dlatego nigdy nie proszę o ich radę…

        2. MoNuSiA :

          Nie nosiłam ich jeszcze przez cały dzień, ale próbowałam na ustach i u mnie dają bardzo ciekawe odczucia. Gdy zastyga na mat daje uczucie takiego mrowienia na ustach. To fakt, żeby przejść w mat potrzebuje trochę więcej czasu… ale później zastyga na amen. Na początku faktycznie lepi się jak kiepski błyszczyk.

          1. Kwietniowa :

            Mam nadzieję, że ogólnie jednak się sprawdzą 🙂 (W moim mieście matowe Kobo były wykupione w tym sklepie, do którego mam bliżej, przyznam że pozostałych dwóch nie chciało mi się sprawdzać; może to są jakieś regionalne preferencje? 🙂 a Inglot się sprawdził, chyba więc odpuszczę polowanie na Kobo, no ile można mieć szminek? 😉 )

            Przy okazji – trzymaj się cieplutko, wracaj do zdrowia, nie daj się wiosennemu przesileniu! pozdrawiam

  5. Z pomadek Kobo chyba najbardziej lubię La Madelaine i Niceę 🙂
    Z Bourjois mam kolor 95 – bardzo go lubię 🙂

    1. MoNuSiA :

      Ja się zakochałam w Nicei… do tego stopnia, że potrafię rozpoznać ją u każdej dziewczyny na blogu bez czytania co ma na ustach 🙂

  6. Ciekawi ulubieńcy 🙂 moją uwagę przyciągnęły pomadki z Kobo – przesliczne kolory 🙂

    1. MoNuSiA :

      Przyciągnęły nie bez powodu… polecam spróbować 😉

  7. […] znane wykończenie ponieważ w szafie KOBO znalazły swoje miejsce na stałe. Pisałam o nich TUTAJ: cudowne kremowo matowe wykończenie, długotrwałe utrzymujące się na ustach. W Edycji […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *