Witajcie :o)
Dzisiejszego poranka wzięło mnie na fiolety, ale chyba udzieliła mi się poniedziałkowa „chandra” i wyszło dość ciemno, mgliście i ponuro, ale efekt końcowy jest całkiem, całkiem ;o)
W pierwszej kolejność zaznaczam załamanie powieki purpurą (Inglot 486 Double Sparkle), która będzie nieśmiało przebijać przez innej cienie na nią nałożone. Zewnętrzny kącik podkreślam śliwkowym fioletem (Inglot 377 Matte), środek powieki mglistym fioletem (Inglot 485 Double Sparkle), a wewnętrzny kącik „rozświetlam” fioletową szarością (Inglot 420 Pearl). Żeby dodatkowo przyciemnić zewnętrzny kącik używam odrobinę czerni (Inglot 391 Matte).
Wy też tak czasami macie, że Wasz makijaż zależy od nastroju? A może jeszcze od czegoś innego?! Dajcie znać w komentarzach.