LETHAL Cosmetics Midnight Serenade Palette | Pierwsze wrażenie

Witajcie

Marka indie wprost zza płotu czyli LETHAL Cosmetics.

Dzięki paletom marek indie byliśmy już w USA, UK, a nawet w Australii! Okazuje się, że tuż za płotem (czyli w Berlinie, dla mnie ze Szczecina to już serio rzut beretem) znajdziemy markę LETHAL Cosmetics.

Mało się o niej mówi nawet w światku indie brand, ale gdzieś tam rzuciła mi się parę razy w oczy. Mam pamięć fotograficzną więc jak już raz coś zobaczę to pozostaje w mej pamięci. Tak wisiało to na mojej wishliście. Marka ma system palet do samodzielnego komponowania własnych opcji kolorystyczny, ale ja zdecydowałam się na zakup dwóch już gotowych: Midnight Serenade i Mellow Grove.

Midnight Serenade to kompozycja 15 odcieni w tym: 8 matów, 2 metaliki, 2 duochromy i 3 trichromy. Paletę dostaniemy za 49 euro.

Kolorystyka bardzo ciekawa, nietuzinkowa choć wbrew pozorom dość użytkowa. Jest trochę ciemnej, ale wciąż jest to poziom „dziennego makijażu”. Oczywiście można z niej także wciągnąć taki grunge’owy sznyt.

Co do jakości i formuły matów: może nie grzeszą porażającym pigmentem, mają lżejszą konsystencję, za to fajnie, lekko się budują, można nadbudować głębie i przejścia, nie obciążają powieki, ani się zbytnio nie zapiekają co pozwala na swobodny blend.

A co z błyskami: też nie są piorunujące, nie oślepiają blaskiem z kosmosu, ale… świetnie sprawdzą się na powiece opadającej, może już dojrzałej. Utrzymują się świetnie bez dodatkowej bazy, nie zbierając się w załamaniach więc nie trzeba ich specjalnie traktować i montować. Ten błysk jest taki akurat w punkt na potrzeby dziennego makijażu, nieprzesadzony, ale też nie jest on płaski, bez wyrazu czy charakteru. Każda z nas szuka czegoś innego… i chociaż jestem team blink blink to ten poziom błysku jest dla mnie odpowiedni i satysfakcjonujący.

Chciałam wyciągnąć z tej palety takie 110% dlatego też postawiłam na połączenie czerwieni z szarości połączone „żuczkiem”:

  1. W zewnętrznym kąciku mocno wyciągam ku zewnątrz czerwony brąz BLOODMOON;
  2. Wewnętrzną część traktuję szarością REQUIEM;
  3. Oba te światy rozblendowuję od góry różem CRESCENT;
  4. Na środku górnej powieki montuję zielonego żuczka na czerwonej bazie TEMPEST;
  5. W wewnętrznej część odrobinę złota opalizującego na róż ENCHANTRESS,

Reszta twarzy:

  • podkład: Catrice True Skin Hydrating Foundation 007
  • korektor: Catrice True Skin High Cover Concealer 010 Cool Cashmere
  • puder pod oczy/twarz: Brush Up! by Maxineczka Under Eye Powder Matte / SHEGLAM Insta-Ready Face & Under Eye Setting Powder Duo
  • bronzer/kontur: GlamShop Puder do konturowania – INKA
  • róż: GlamShop w kolorze Ulubiony
  • brwi: Claresa True Glue! + Claresa go bush(y)! Hair Stroke Brow Tint Pen 03 Espresso Brown
  • usta: GlamShop kolekcja Santorini konturówka do ust Nugatowa + Szminka VIP Idealny Nude

Choć znam lepsze formuły cieni to te od Lethal Cosmetics jednak coś takiego w sobie mają, że bardzo przyjemnie i lekko się ich używa. Makijaż całościowo wychodzi spójny, konkretny, ale nieprzytłaczający. Czuję pozytywny vibe… choć dostrzegam mankamenty.

POZDRAWIAM

1 komentarz

  1. […] z palet LETHAL Cosmetics już Wam pokazywałam – Midnight Serenade! Już tutaj nie było zbyt wybitnie, ale też nie źle. Jednakże błyski mają swojego […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *