Kosmetyczne podsumowanie ugiegłego roku czyli… ULUBIEŃCY 2012 ROKU – Kolorówka

Witajcie :o)

W sumie mamy już koniec pierwszego miesiąca nowego roku, ale miałam pewne zaległości do uzupełnienia. Kiedy ogarnęłam już wszystkie braki na blogu mogę wreszcie przyjść do Was z kosmetycznym podsumowaniem 2012 roku. Lepiej późno nic wcale 😀 A zaczynam od KOLORÓWKI 😉



CERA

Moja święta trójca, która była ze mną praktycznie przez cały rok:
  • Pharmaceris F Fluid Matujący z laktoflawiną SPF 20
  • Inglot Korektor w kremie
  • Hean Puder Sypki matujący Mat Losse Powder

    Fluid Matujący od Pharmaceris jest moim odkryciem roku 2012! Jest podkładem idealnym. Jest matujący, ale nie daje efektu płaskiego matu, a satynowe wykończenie. Jest na tyle lekki, że nie daje efektu maski, ale na tyle kryjący, żeby zakryć wszelkie niedoskonałości cery. Powiedziałabym, że to taki podkładowy krem BB tylko z o wiele lepszy kryciem. Jest podkładem całorocznym ponieważ jest odpowiedni na 30 stopniowe upały (nic nie spływa), a z drugiej strony jest odpowiednio treściwy na zimę. Przez zawartość laktoflawiny naprawdę pielęgnuje naszą cerę. Po prostu go KOCHAM. Po więcej informacji zapraszam TUTAJ i TUTAJ.

    Korektor w kremie od Inglota to kosmetyk wielofunkcyjny ponieważ jest mocno kryjący więc zakryje każdą niepożądaną niedoskonałość na naszej skórze, ale nie jest zbyt ciężki więc nadaje się także pod oczy, żeby zakryć sińce czy też duże opuchnięcia. Jego forma kremu nie podkreśla nieestetycznie suchych skórek. Dobrze zafiksowany pudrem trzyma się cały dzień. Więcej o nim TUTAJ.

    Puder Sypki Matujący od Hean jest genialny. Idealnie matuje, ale nie daje efektu pudrowości na twarzy. Jest super tani i ogromniasty. Pełna jego recenzja TUTAJ.

    BRONZER

    Idealnie wykonturowana twarz tylko bronzerem Honolulu od W7! Każdy inny bronzer jest albo za pomarańczowy albo zbyt brązowy, ma za dużo drobinek albo jest zbyt matowy i pudrowy. Honolulu jest idealnie skomponowany. Rysowane nim linie wyglądają bardzo naturalnie na twarzy, jak by tam były od zawsze. Nie można zrobić sobie nim krzywdy. Idealny kolor co w przypadku bronzerów rzadko się zdarza. No i cena: 15 zł. Czego chcieć więcej… Dokładny opis i fotki TUTAJ i TUTAJ i TUTAJ.

    RÓŻ DO POLICZKÓW


    Moja ukochana, upolowana na Allegro paleta Róży do policzków Inglota. Róże Inglota są genialne. Mają super kolory, do każdej karnacji i okazji. Są niby matowe, ale dają efekt satynowy, tafii wody. Nałożone raz zostają na polikach cały dzień. Przepięknie rozświetlają i odmładzają całą twarz. Wszystko o nich TUTAJ.

    BRWI

    Tutaj godnie służyły mi dwa kosmetyki: Inglot cień do brwi oraz Wibo Eyebrow stylist. Lubię mieć podkreślone brwi, bo stanowią ramę dla całego makijażu twarzy, ale nie lubię jak są nienaturalnie i zbyt mocno pokreślone. Podkreślenie brwi cieniem specjalnie do nich to zupełnie inny efekt. Wydawało by się, że to przecież zwykły cień, ale tak nie jest. Cień do brwi z Inglota jest mniej napigmentowany niż cienie do powiek, ma też inną konsystencję. Numer 560, który posiadam jest idealną mieszanką brązu i szarości co daje naturalny efekt. Ale cień daje efekt pudrowości na włoskach więc aby go zniwelować i utrwalić cały makijaż brwi na długie godziny wystarczy przeczesać je żelem Wibo Eyebrow stylist. Naturalny, ale idealny makijaż brwi. Do poczytania TUTAJ.

    OCZY


    Byłam, jestem i będę cieniomaniaczką! Uwielbiam kolory i zabawę cieniami do powiek. Mam ich naprawdę mnóstwo różnych marek i konsystencji. Ale na pewno do końca swoich dni będę wierna jednej marce: INGLOTOWI. Nigdy nie zawiodłam się na ich cieniach. Makijaż zawsze wygląda perfekcyjnie. Ogrom kolorów (sama mam ponad 100), wykończeń, miliony efektów do wykorzystania w makijażu. Niekończące się możliwości… Cała kolekcja do zobaczenia TUTAJ, makijaże TUTAJ. Dodatkowo po prawej stronie bloga jest cała lista z numerami cieni Inglota. Gdy klikniecie w numerek wyświetlą Wam się makijaże z użyciem danego cienia.

    Ale nawet najlepsze cienie do powiek potrzebują dobrej bazy, a taką właśnie jest Hean Stay On Eyeshadow Base. Zależy mi na tym, żeby to co stworze na swoich powiekach zostało tam nietchnięte do samego wieczora. Baza pod cienie to cudowny wynalazek, a tak z Hean należy do jednych z najlepszych, które miałam. Spełnia swoje zadanie w 100%. Makijaż trzyma się cały dzień, podbija i intensyfikuje kolory i zapobiega rolowaniu się cieni w załamaniu powieki. Lepsza o niebo od Kobo czy Inglota. Bez bazy nie zmaluje żadnego makijażu. 

     
    Nie jestem fanką eyelinerowej krechy na oku w każdym makijażu. Moje oko jest zbyt małe i takie kreski nie wyglądają zbyt korzystnie, zakrywają cały makijaż oka i do tego opadająca powieka brzydko załamuje każdy eyelinerowy rysunek. I właśnie dlatego, że nie lubię linerów w płynie, pisaku i żelu tak pokochałam Avon SuperShock Kredka żelowa do oczu. Nie jest tylko kredką, ale wielofunkcyjnym kosmetykiem. Oczywistym zastosowaniem jest kreska na górnej linii rzęs jak linerem żelowym, ale też świetnie sprawdza się jako baza na całą powiekę, idealnie trzyma się na linii wodnej, w odpowiednim kolorze może służyć także jako rozświetlacz wewnętrznych kącików oraz łuku brwiowego. Więc tak naprawdę mamy 4 w 1! Wszystko o nich i kolory TUTAJ
    Moje rzęsy są naprawdę trudnym przeciwnikiem i w roku 2012 przetestowałam ich naprawdę ogrom. Niestety żadna nie stała się moim ideałem, ale jedna maskara zasługuje na uwagę. Jest to EVELINE Big Volume Lash 100% Black Lashes. Nie jest to maskarowy ideał, ale jest to jedyna maskara, która podkręciła moje rzęsy i ich nie skeiła. Jeśli macie problem z krótkim, sztywnymi i prostymi rzęsami powinniście jej spróbować. Dla ich może być zwyczajna albo nawet kiepska. O niej TUTAJ
    USTA
    W moim makijażu stawiam głownie na oczy, ale malunek ust jest istotny, bo tworzy całość z resztą makijażu, jest taką kropką nad „i”. W tym wypadku bez dwóch zdań wygrywa słynna już Celia Nude Nawilżająca pomadka-błyszczyk. Mam ją we wszystkich 6 odcieniach i za każdym razem pasują do każdego makijażu. Są bardzo naturalne, dziewczęce, lekkie, podkreślają i pielęgnują usta. Jestem od nich chyba uzależniona, bo kiedy coś zmaluje odruchowo sięgam po którąś pomadkę Celi, bo zawsze są idealne. Mają tylko jedną ciemną stronę swojej osobowości: przez to, że są bardzo kremowe i miękkie bardzo łatwo łamią się pod wpływem ciepła. U mnie 6 sztuk już 3 się złamały. Pomimo tej wady KOCHAM i nie oddam nikomu. Wszystko o nich oraz swatche kolorów TUTAJ
    To jest mój kosmetycznym punkt widzenia kolorówki z 2012 roku. A jakie są Wasze typy?! Dajcie znać w komentarzach, bo jestem bardzo ciekawa. Może znajdę nowe miłości na rok 2013?
     

    16 komentarzy

    1. Świetny post!
      Ja również uwielbiam pomadki celii 🙂 bazę hean aktualnie „męczę”, nie przepadam za nią specjalnie, tzn jest słaba jeśli chodzi o trwałość w porównaniu chociażby z joko virtual… aaa i żelowa kredka supershock! miałam czarną i planuję znów kupić, jest strasznie miękka przez co nie każdy się z nią polubi (moja mama np nie może jej używać) i okropnie szybko się kończy 🙁 ale ma intensywny kolor i świetną trwałość 🙂

      1. Chciałam podsumować cały rok i zebrać do kupy te najlepsze i najczęściej używane przeze mnie kosmetyki.

        Nie wiem jak możesz porównywać bazę z Hean do Joko, bo Hean jest znacznie lepszy. Miałam Joko i jej twarda konsystencja doprowadzała mnie do szału, źle się rozprowadza na powiece i tworzy gródki. To fakt, że Supershock nie jest może wydajna, trzeba ją często ostrzyć, ale jej wielozadaniowość to wynagradza. Mi jej miękka konsystencja bardzo odpowiada, bo dzięki temu kreska sama rysuje się na powiece, bardzo łatwo ją rozetrzeć i nie męczy skóry powieki przy rysowaniu.

      2. Wtrącając się do dyskusji na temat baz pod cienie – miałam bazę z Joko i u mnie sprawdzała się idealnie, jej konsystencja była na tyle miękka, że nie sprawiała żadnych kłopotów podczas aplikacji, natomiast ta sama baza mojej siostry (oczywiście inny słoiczek) nie nadawała się do niczego. Tworzyły się na niej grudki i nie dało się jej równomiernie rozprowadzić. Wynikało to nie z faktu, że sama baza jest bublem, tylko z tego, że najwyraźniej była źle przechowywana przez sprzedawcę i niestety odbiło się to na jej jakości.

        Bazy z Hean nie miałam, więc nie mogę wypowiedzieć się na jej temat, ale pamiętaj, że to co sprawdza się u Ciebie, nie koniecznie musi sprawdzać się u kogoś innego 🙂 Wymiana różnych doświadczeń na temat tych samych kosmetyków jest jednak jak najbardziej wskazana i chyba między innymi o to tu chodzi – żeby dzielić się doświadczeniami, porównywać i wyciągać wnioski. 🙂

        Ja np bardzo lubię cienie Inglota, natomiast nie znoszę pomadko – błyszczyków Celii. Mam jedną (jednak nie z serii Nude) i jak dla mnie to śmierdzący badziew – inaczej nie jestem w stanie tego określić.

      3. To się zgadza, że o to w tym wszystkim chodzi – o doświadczenia i odczucia, ale jeśli chodzi o bazę Joko moja była świeżuteńka, bo babka w sklepie przy mnie otwierała zamówienie i od samego początku była taka toporna. Jednak Hean ma znacznie lepszą konsystencję. Np. bazy z Kobo czy Inglota też nie lubię, bo są do niczego. Więc nie mam nic do Joko. Po prostu przetestowałam wszystkie i mam porównanie. Nie chciałam nikogo obrazić.

        Z pomadkami Celi niestety tak jest. Testowałam te ze zwykłej linii i faktycznie się tandetne, paskudny brokat itd, ale z serii Nude są super, naprawdę.

      4. Ja już od kilku miesięcy używam bazy z Kobo i jestem bardzo zadowolona 😀

        W takim razie nie wiem z czego to wynikało, ja ze swojej bazy joko byłam zadowolona. Ale tak jak napisałam – porównywałyśmy z siostrą swoje opakowania i różnica była znacząca więc wszystko możliwe. 🙂

        Zraziła mnie ta pomadka Celii, którą posiadam i jakoś mnie nie kusi, żeby spróbować inne. Może kiedyś zmienię zdanie 🙂

    2. bardzo a to bardzo podoba mi sie ta paletka rozy, ja nigdy jej nie widzialam na stoiskach, a na allegro nie patrzalam, bede musiaka kuknac :>

      1. Chyba źle się rozumiałyśmy. To jest tester róży Inglota. To był taki wyjmowany panel jak na stoiskach Inglota gdzie są testery. Nie kupisz go w Inglocie. Jedyne co możesz upolować coś takiego na allegro. Tak właśnie kupiłam tester 20 róży oraz 70 cieni nowych! Zapraszam do notki: http://monusia-monusia.blogspot.com/2012/07/paleta-rozy-do-policzkow-inglot.html

      2. Np. taki: http://allegro.pl/inglot-25-testerow-rozy-do-policzkow-okazja-i2985412855.html tylko, że ten jest w kiepskim stanie, trzeba polować na lepsze w lepszym stanie i za mniejszą kwotę. Ja kupiłam 20 róży za 60 zł.

    3. Uwielbiam ten podkład z Pharmaceris:)

      1. Genialny!

    4. Pozwoliłam sobie Cię otagować w moim małym Liebster Blog Award, mam nadzieję, że się nie gniewasz 🙂

      1. Nie ma problemu 😉 miło mi 🙂

    5. Oj widzę, że muszę sie zaopatrzyc w inglota w koncu…:)

      1. Nie mieć Inglota to grzech ;P

    6. widzę, że Fluid Pharmaceris przypasował Ci i dobrze

      1. Na razie nie znalazłam lepszego, a teraz w styczniu kupiłam jego brata z niższej pułki Lirene City Mat i też jest fajny.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *