Witajcie :o)
Ostatnio jakoś wena do makijaż mnie opuściła. Nic ciekawego nie chodziło mi po głowie. Aż tu nagle… jak to mówią: „pod latarnią najciemniej”. Spojrzałam na swój ulubiony T-shirt i zapaliła mi się lampeczka. Wszystko przecież może być inspiracją do zmalowania czegoś ciekawego.

Zainspirowałam się kolorystyką – połączenie pomarańczy, różu i czerni. Wykonanie to już czyta improwizacja. Na 1/3 górnej powieki nałożyłam matowy, dość mocny pomarańcz (paletka Sleek Paraguaya, cień Tangelo). Na środku powieki wylądował ostry, matowy róż (paletka Sleek Ultra Mattes V1 Brights, cień Pout). Zewnętrzny kącik pokreśliłam bardzo ciemnym (prawie czarnym) grafitem (paletka Sleek Bad Girl, cień Underground). Sięgnęłam po perłowy pomarańcz (paletka Sleek Paraguaya, cień Persian Orange), rozświetliłam nim wewnętrzny kącik i pociągnęłam go wzdłuż załamania łącząc z grafitem w zewnętrznym kąciku oka. Dolną powiekę podkreśliłam wcześniejszym grafitem, a roztarłam go w dół matowym fioletem (paletka Sleek Ultra Mattes V1 Brights, cień Sugarlite), aby uzyskać smugę koloru. Pod łuk brwiowy już coś w miarę neutralnego (paletka Sleek Paraguaya, cień Sand Stone).

Do tak, bądź co bądź, kolorowych oczu dodałam pomadkę nude w odcieniu pomarańczowym (Celia Nude Pomadka-Błyszczyk nr 606) a policzki lekko musnęłam bronzerem (e.l.f. Contouring Blush & Bronzing Powder).
Powiem Wam, że bardzo spodobało mi się połączenie soczystej pomarańczy z trochę smutnym grafitem. Pomarańcza rozświetla, a grafit lekko wszystko tonuje.
Enjoy!!! ;o)