Witajcie
Mała, a tak zaskakująca… Ensley Reign Hoppy Go Lucky Palette jest pełna niespodzianek!
Ensley Reign swego czasu wypuściło kolekcję czterech uroczych 6-cio cieniowych paletek z motywem przewodnim zwierzątek leśnych. W tam tym czasie było takie przekonanie, że musi to prowadzić do większej kolekcji. Z perspektywy czasu już wiemy, że parę miesięcy później wyszła kolekcja leśna Whispering Woods (zresztą moim zdaniem historia kolorystyczna tej palety jest dosyć powtarzalna i odtwarzalna), ale nie do końca nie ma się ona ni jak do zwierzęcych mini paletek. Koniec końców trudno powiedzieć jaki miała sens ta krótka seria mini…
Mi się osobiście ten koncept maluchów bardzo spodobał (tak samo z resztą jak te Glaminatrix) dlatego w moje ręce wpadły 2 opcje kolorystyczne: Hoppy Go Lucky (króliczek) oraz Nutty by Nature (wiewióreczka). Są jeszcze What the Fox (lisek) oraz Hedge-Hug (jeżyk).
Od samego początku jest trochę niewiadomych związanych z tą kolekcją, ale to jeszcze nie koniec… niespodzianek.
Moje palety mam z Monolith Shop jak większość moich zakupów marek indie. Pierwotnie po otworzeniu palety z przesyłki założyłam, że jej układ jest właściwy, tak jej używałam przez ostatnie tygodnie, nie zmieniając w niej kompletnie nic. Wyglądała tak:
Robiąc jednak researche do tego wpisu coś mnie tchnęło, aby sprawdzić to jeszcze raz (a nigdy tego nie robię) i okazało się, że właściwe?! ułożenie cieni w palecie wygląda tak:
Zwróćcie uwagę, że wystarczy odwrócić paletę o 180 stopni i uzyskujemy właściwe ułożenie cieni, które jest na oficjalnej stronie Ensley Reign, ale jak już wejdziecie na instagram ER znajdziecie tam materiały od różnych twórców, którzy mają dwie wersje, które zostały udostępnione oficjalnie. Gdzie leży prawda… skąd ta nieścisłość… ?
Które ułożenie jest właściwie?! Tego do końca nie jestem pewna… wypraski ER z tyłu nigdy nie posiadają etykiet z nazwą więc nie idzie tego ustalić. Wnioskując po nazwach i dopasowując je do odpowiedniego odcienia, największy sens ma jednak ten układ z oficjalnej strony ER i tego będę się trzymać:
Hoppy Go Lucky czyli nasz króliczek ma dla nas jeszcze więcej niespodzianek. Kupując tą historię kolorystyczną byłam przekonana, że odcień Hoppy-Hour (jeśli to właściwa nazwa?!) będzie… miętką. Jednak w praktyce okazał się opalizującym, pół transparentnym topperem, który shiftuje z błękitnej zieleni w subtelny róż. Jest ultra drobno zmielony więc daje efekt migoczących drobinek aniżeli pełnego krycia kolorem. Tutaj raczej przemiłe zaskoczenie, bo nadaje to wyjątkowości całej kompozycji kolorystycznej.
Jednak już odcień Carrot Cake czyli klasyczny czekoladowy brąz… rozczarowuje! Formuła matów ER jest mi dobrze znana i lubiana. Dlatego też dziwi mnie słaba jakość tak oczywistego odcienia jak brąz. Jest dosyć suchy i robi plamy. Nałożony na inny odcień matu (jak u mnie na pomarańcz Hippity Hoppity Boo) nie przykleja się, nie pogłębia i daje taki transparentny vibe. Przy tak ciemnym odcieniu powinien mieć kopa!
Reszta odcieni bardzo fajna i dobra jakościowo jak przystało na ER więc to koniec mojego „czepiania się” 😉
Reszta twarzy:
- podkład: Claresa Natural Skin Tinted Serum Foundation 1C Light Cool + 2N Medium Neutral
- korektor: Catrice True Skin High Cover Concealer 010 Cool Cashmere
- puder pod oczy/twarz: Brush Up! by Maxineczka Under Eye Powder Matte
- bronzer/kontur: GlamShop kolekcja Z FIOLETEM – Brązer – Czekolada
- róż: Bell x Fog in the Garden Soft Velvet Blush 01 Red rose
- brwi: Claresa True Glue! + Claresa go bush(y)! Hair Stroke Brow Tint Pen 01 Ash Brown + 03 Espresso Brown
- usta: Hean Rosy Touch 73 Wedding
Muszę przyznać, że rzadko zdarza się takie zamieszanie w przypadku jednej palety. Jednakże mam przeczucie, że to poniekąd zamieszanie od strony ER. Bo w przypadku Ensley Reign Light In Your Eyes też były zawirowania, bo przy zakupie dostałam dwie wersje pustej palety z różnymi nazwami do samodzielnej wymiany. Ciekawe… prawda?
POZDRAWIAM
